Autor: Alexandra Bracken
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 478
Mam na imię Ruby. Niektórzy nazywają mnie Liderką, ale tylko ja wiem, kim jestem naprawdę. Potworem.
Przede mną najbardziej ryzykowna misja w moim życiu - wojna, w której stawką jest ocalenie tych, których kocham. Zwycięstwo może oznaczać przegraną bitwę o samą siebie.
Jestem ostatnią z Pomarańczowych i jestem gotowa na wszystko.
"Życie nie jest sprawiedliwe. (...) los zawsze znajdzie sposób, żeby cię rozczarować. Możesz snuć plany, a życie i tak pchnie cię w przeciwnym kierunku. Znajdziesz prawdziwych przyjaciół, a i tak zostaną ci zabrani, nie ważne jak mocno będziesz walczyć, by ich zatrzymać. Kiedy po coś sięgniesz, to się sparzysz. Nie doszukuj się w tym sensu i nie próbuj tego zmieniać. Musisz pogodzić się z rzeczami, na które nie masz wpływu i postarać się przeżyć. To twoje jedyne zadanie."
Druga już część trylogii "Mroczne umysły" (recenzja) autorstwa Alexandry Bracken. Pierwszą częścią byłam zachwycona. Czy druga okazała się równie dobra?
Tak, a nawet więcej: tom drugi jest znacznie lepszy od poprzedniego! Po lekturze "(...) umysłów" nie sądziłam, że któraś z kolejnych części, może we mnie wzbudzić tak wiele emocji. A jednak... "Nigdy nie gasną" po prostu wbija w fotel, krzesło, ziemię czy co tam chcecie. Jak przy wielu innych kontynuacjach, tak i teraz miałam wątpliwości, czy wydarzenia nie będą nudne, pisane na siłę, żeby tylko napisać. Na szczęście, już przy pierwszym rozdziale moje obawy zostały rozwiane - autorka na cały tom, od początku do końca, miała pomysł i świetnie go wykorzystała. Ale może od początku...
"Wiedziałam, czym byłam, kiedy na nich trafiłam - przerażonym cieniem dziewczyny zdeptanej przez los. Nie miałam niczego, nikogo ani żadnego miejsca, gdzie mogłabym pójść. Może wciąż byłam połamana, może tak miało być już zawsze - ale teraz przynajmniej próbowałam się poskładać, sklejając pokruszone kawałki, jeden po drugim."
Świetni bohaterowie. Nie jest to pierwsza książka pani Bracken, więc widać, że ma już pojęcie o kreowaniu ciekawych postaci. Co prawda Ruby miejscami mnie irytowała, po części egoizmem, a po części niezdarnością (przy każdej okazji uderzała o coś głową lub inną częścią ciała! To normalne?), jednak pozostałe postaci raczej mi to rekompensowały. Znów pojawiają się charaktery z pierwszego tomu, ale poznajemy także kilka zupełnie nowych, jak chociażby Jude i Vida, która chyba najlepszą postacią "Nigdy nie gasną". Autorka nadała im indywidualne cechy i pokazała ich wpływ na życie Ruby, dzięki czemu bardzo ich polubiłam.
Jak już wspominałam, pomysł. Fabuła obfituje w ciekawe wydarzenia i mnóstwo zwrotów akcji. Tajemnice, sekrety, kłamstwa, przyjaźń, miłość i zaufanie, ucieczki, walki... Wszystko to sprawia, że przy tej książce nie sposób się nudzić, a przy tym czyta się ją błyskawicznie (co może być zarówno plusem, jak i minusem...).
"Czasem jedyną chwilą, gdy przeciwnik opuszcza gardę, jest ta, kiedy się na ciebie zamierza."
"Nigdy nie gasną" wyrwała mnie na kilka godzin z rzeczywistości, kiedy to przeżyłam niesamowitą historię, która głęboko zapada w pamięć i której zakończenie łamie serce... Seria pani Bracken jest jedną z najlepszych, jakie miałam przyjemność czytać i z całego serca ją Wam polecam!
Nefmi
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam fantastykę;
Czytam opasłe tomiska;
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu.
Jejku, wszyscy tak się zachwycają, a ja narazie nie mam możliwości przeczytania tej serii :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, musisz to jak najszybciej nadrobić! Jest genialna! <3
UsuńWidziałam ostatnio tę książkę w nowościach i muszę przyznać, że bardzo zachęciła mnie okładka. Fabuła brzmi ciekawie i wkrótce zamierzam sięgnąć po pierwszą część tej serii.
OdpowiedzUsuńMroczne Umysły mi się podobały, ale mam nadzieję, że druga część spodoba mi się jeszcze bardziej niż pierwsza, a tak samo jak tobie ;) na razie "Nigdy nie gasną" czekają w półce, aż je wyciągnę ;)
OdpowiedzUsuńMnie "Nigdy nie gasną" podobało się mniej, aczkolwiek podobało się podobało ;) Co do okładek, to podobają mi się obie, ale nasze są niczego sobie. Ładnie się prezentują na półce, a pomysł z zakrywaniem farbą twarzy jest intrygujący. Ma się ochotę zeskrobać ten kolor, żeby dostrzec twarz hehe. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, na półce prezentują się świetnie ;) Ja raczej nie mam ochoty zdrapywać tej farby - wolę sobie sama wyobrazić postaci ^^
UsuńRównież pozdrawiam!