Autor: Carrie Jones
Po śmierci ukochanego ojczyma, matka wysyła Zarę do Maine, do babci Betty. Dziewczyna nie jest tym zachwycona... Sprawę pogarsza mężczyzna, który prześladuje Zarę. Wywołuje w dziewczynie paraliżujący strach, a kiedy znika, pozostaje po nim złoty pył...
Co czai się w okolicznych lasach? Z czym będzie musiała poradzić sobie Zara?
Fabuła książki jest bardzo podobna do tej ze "Zmierzchu". I chociaż nie ma w niej wampirów, są inni krwiopijcy... Mimo iż książka została skrytykowana na wielu portalach, to mnie urzekła swoimi barwnymi opisami lasów Maine. Chociaż nie wiem, czy po przeczytaniu tej książki tam pojadę :)
Wydarzenia przedstawione są z punktu widzenia Zary, co jest trochę chaotyczne, ponieważ dziewczyna dość szybko "przeskakuje" z jednego tematu na drugi. Poza tym jest tu wiele opisów i spostrzeżeń bohaterki na temat swojego ukochanego, które wydają mi się błahe, np.:
"Nick śmieje się, a w kącikach robią mu się dołeczki. Rany, nie mogę patrzeć na jego usta. Jak to możliwe, ze nigdy ich do t e g o nie wykorzystał? To prawdziwa zbrodnia przeciwko ludzkości"
"Spoglądam na Nicka, próbując nie wpadać w zachwyt na widok jego oczu, linii szczęki i dłoni"
Urozmaiceniem, z którym nie spotkałam się dotąd w żadnej innej książce, są fobie recytowane prze Zarę. Kiedy dziewczyna się boi lub wpada w panikę zaczyna recytować ich nazwy, ponieważ wierzy, że człowiek boi się rzeczy nienazwanych.
Książka mi się podobała. Polecam!
Nefmi