Nefmi na...

email Facebook GooglePlus Twitter Instagram

"19 razy Katherine" John Green



Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczynach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem w podróż po Ameryce...
...która to podróż, kończy się po dwóch dniach. Ale co tam, przecież można wmówić potencjalnemu czytelnikowi, że to pełna przygód powieść drogi... Jednak wróćmy do fabuły: chłopak postanawia stworzyć pracę naukową dzięki której mógłby przewidzieć długość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Nie wiem, jakim, cholera, sposobem zdobędzie dziewczynę za pomocą wzoru matematycznego, ale #spoko.

"Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość."

Pana Greena przedstawiać chyba nie trzeba. To autor tak znany i tak (prze)ceniony, że nie znam osoby, której to nazwisko nie obiło się o uszy. Miałam już wątpliwą przyjemność czytać jego "flagową" powieść, "Gwiazd naszych wina", i choć nie było fajerwerków, postanowiłam poznać inne powieści. Doszłam do wniosku, że skoro tak go chwalą, coś musi w tym być i może tylko GNW mu nie wyszło. Cóż, zawiodłam się - przy "19 razy Katherine" też coś poszło nie tak.

Jasne, czytało się szybko (na szczęście), a język był prosty, ale tak naprawdę ta książka do niczego nie prowadzi, nic nie wnosi. Jest nudna i do bólu banalna. Myślę, że tę błahość autor próbował zatuszować niby niezwykłym Colinem. Powiem jedno - nie udało się. 

Colin, cudowne dziecko, które miało zostać w przyszłości geniuszem, ale mu nie wyszło, zawiódł rodziców i siebie, a teraz, w wieku 17 lat, jest zmęczony życiem. A że wmawiano mu, że jest NAJlepszy, NAJmądrzejszy i w ogóle, teraz jest zadufany w sobie, zarozumiały i egoistyczny. No i nikt go nie lubi (ciekawe dlaczego?). W dodatku rzuciła go Katherine. Dziewiętnasta tego imienia, która się z nim spotykała. Podobno nawet z wyglądu podobały mu się tylko Katheriny. Co za bzdura! Przez takie udziwnienie na siłę wyszła postać, z którą czytelnik za nic nie ma możliwości się utożsamić. 

Pozostałe są ciut lepsze, ale tylko ciut. Zaliczają się do tych mocno przeciętnych, więc nie warto o nich wspominać.

"Zabawna, wciągająca, niezwykle złożona powieść", "wybuchowa mieszanka", "przezabawna", "wielowarstwowa". Ta, jasne. Kto mi wskaże tu wybuchowość, humor? Bo ja za nic nie potrafię ich znaleźć, serio. Złożoność? W prostej jak drut historii?

Jeszcze wspomnę, że ogromnie irytowała mnie nieprawdopodobność wszystkiego. Colin w swoim życiu spotykał i zakochiwał się tylko w Katherinach, #nospoko. Dwie rodziny puściły dwóch siedemnastolatków w podróż po Ameryce nie wiadomo na ile czasu, #nospoko. Jakaś kobieta od razu pozwala im zamieszkać w swoim domu i daje im pracę za 500$/tydzień, #nospoko. Ta nierealność to jakiś dziwny znak firmowy Greena, czy co?

Podsumowując:

Nie wiem, jak za tak ładną okładką może się kryć takie badziewie. A mówili, nie oceniaj książki po okładce... Najwyraźniej to działa w obie strony. Ale odbiegam od tematu, "19 razy Katherine" ciągnie się bez sensu i nudzi. Główny bohater niemiłosiernie irytuje. Uważam, że pan Green jest mocno przeceniany i przechwalany. I choć nie mam ochoty, na pewno sięgnę jeszcze po "W śnieżną noc" - skoro już stoi na półce to trzeba kiedyś przeczytać :/ A historię nieszczęśliwego życia Colina odradzam - nawet nie rozważajcie jej czytania!

PS może ktoś mimo wszystko chciałby ją poznać? Bo ja chętnie się jej pozbędę (czyt. wymienię/sprzedam), tylko zajmuje mi miejsce na półce ☺
Tytuł oryginału: An Abundance of Katherines
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 303

11 komentarzy :

  1. Czytałam jego trzy książki ,ale tej nie planuję.I również nie należy do grona moich ulubionych pisarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka! Myślę, że nie zasługuje na taki tytuł :)
      A co jeszcze czytałaś?

      Usuń
    2. "Gwiazd naszych wina" , " Szukając Alaski " i "Papierowe miasta" , z czego ta pierwsza i ostatnia były najlepsze ;)

      Usuń
    3. "Gwiazd naszych wina" mnie nie urzekło, a dwóch pozostałych nie czytałam, więc nie będę się wypowiadać. Ale zobaczymy, może dam Greenowi kolejną szansę - w końcu do trzech razy sztuka, prawda? :)

      Usuń
    4. Jak dla mnie "Papierowe miasta "były lepsze od "Gwiazd naszych wina",więc polecam przeczytać.

      Usuń
  2. Tyle osób go zachwalało, a teraz tyle osób mówi, że książki są słabe. Sama nie wiem, ale chyba jednak się skuszę. Oczywiście nie na "19 razy Katherine".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, Twoja decyzja ;) Ale "19 x K" odradzam, szczerze mówiąc, już nawet GNW jest lepsze.

      Usuń
  3. Czytałam jego wszystkie książki i "19xK" nie jest takie złe w porównaniu z WG, WG... Uwierz. Chociaż i tak nudziła mnie ta jego ciągła matematyka i wyliczenia. A w ogóle czemu moje imię? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "WG, WG..." szczerze się boję, zebrała tyle negatywnych opinii :P
      Rzeczywiście, matematyka była trochę irytująca, ale nie dała rady przebić Colina. A na to pytanie chyba tylko Green może Ci odpowiedzieć ;)

      Usuń
  4. O, to pierwsza negatywna opinia na temat ,,19xK" z jaką się spotkałam :D W sumie też chciałabym ją kiedyś przeczytać, bo znajomi mnie usilnie namawiają, ale z gruntu nie lubię sięgać po książki ,,na topie", dlatego zdziwiłam się, znajdując taką opinię :) Gdzieś nawet spotkałam się ze zdaniem, że Green powinien znaleźć się na liście lektur szkolnych, czyli niestety byłabyś niezadowolona :D Ale mimo wszystko „Gwiazd naszych wina" muszę bezwzględnie przeczytać, żeby się chociaż jakoś do tego wszystkiego odnieść :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam dużo złego o Katarzynkach, więc w sumie nie wiem, czy się za nie zabiorę, chociaż Greena lubię. Ale z drugiej strony - o Willu Greysonie też słyszałam dużo złego, a jakoś mi się podobało, pomimo tego, że na parę irytujących rzeczy byłam zmuszona przymknąć oko...
    Ale jednak Katrarzynek nie przeczytam, coś mnie do nich nie ciągnie.

    kieleckoowszystkim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Znasz już moje zdanie, teraz ja chciałabym poznać Twoje - wyraź opinię, zgódź się ze mną lub nie, podyskutuj, pożartuj. Zostaw po sobie ślad!