Allan Karlsson niedługo skończy 100 lat. Zdrowie nie odmawia mu posłuszeństwa, więc mężczyzna, który jadł kolację z Trumanem, leciał samolotem z Churchillem, pił wódkę ze Stalinem i znał Mao Zedonga, dochodzi do wniosku, że nie może po prostu zdmuchnąć świeczek na trocie. Tuż przed rozpoczęciem przyjęcia wyskakuje przez okno i w kapciach wyrusza w zwariowaną podróż po Szwecji.
"Jest, jak jest, i będzie, co będzie."
Nie wiem, co podkusiło mnie do kupienia tej książki. Może dobre opinie? Może film na jej podstawie, o którym też było głośno? W każdym razie, na początku kwietnia stałam się posiadaczką egzemplarza książki pana Jonasa Jonassona, szwedzkiego dziennikarza, który stwierdził, że chce pisać powieści.
Zając przyszedł z płytą, więc sama sobie sprawiłam prezent książkowy :3
#noweksiążki #takiepromocjewbiedronce ;) pic.twitter.com/JruLdso8P5
— Nefmi_Hania (@Nefmi_Hania) kwiecień 6, 2015
Najpierw mnie nie wciągnęła, przez kilka pierwszych rozdziałów ledwie przebrnęłam. Książka była absurdalna. Ale wiesz co, Drogi Czytelniku? O to właśnie w niej chodzi. Kiedy to wreszcie do mnie dotarło i przestałam się czepiać, z przyjemnością pogrążyłam się w lekturze, zapominając o bożym świecie.
Główny bohater, Allan Karlsson, nie wyróżniałby się niczym, gdyby nie jego nadzwyczajny talent do znajdowania się w centrum ważnych wydarzeń. Dzieje się to przypadkowo, często bez jego wiedzy, a tym bardziej woli. I choć nieraz pakuje się przez to w kłopoty, z każdej sytuacji wychodzi cało. Autor genialnie wmanewrował tę niepozorną postać w najwyższej wagi wydarzenia historyczne XX wieku. I choć wszystko jest bardzo, bardzo, BARDZO nieprawdopodobne, łączy się w spójną całość, tworząc barwną historię życia zdawałoby się zwykłego człowieka. Człowieka, który skończywszy 100 lat, postanawia jeszcze raz wybrać się w podróż...
Właśnie ona jest głównym wątkiem powieści. Allan, podobnie jak w młodości, także teraz wpada w kłopoty - zadziera z gangiem, staje się poszukiwany w całym kraju, by w końcu zostać oskarżonym o morderstwo! Z czasem do stulatka dołączają inni, niezwykle charakterystyczni bohaterowie: złodziejaszek Julius, "prawie absolwent" Benny i Ślicznotka, klnąca na każdym kroku właścicielka owczarka niemieckiego i... słonia! Równocześnie, przez tekst przewijają się retrospekcje, dzięki którym poznajemy wcześniejsze wydarzenia z życia Allana.
Niezwykłe postaci są oczywiście niezmiernie ważne, ale największą zaletą "Stulatka (...)" jest humor. W końcu, nie udałoby się umieścić tyle absurdu na 400 stronach, bez ukazania go w zabawny sposób. Komiczne jest rozumowanie Allana, który mimo tylu przeżyć pozostaje sobą, komiczne są dialogi, komiczne jest przedstawienie sytuacji. Inaczej to po prostu by nie przeszło i nie zdobyło takiej popularności.
Główny bohater, Allan Karlsson, nie wyróżniałby się niczym, gdyby nie jego nadzwyczajny talent do znajdowania się w centrum ważnych wydarzeń. Dzieje się to przypadkowo, często bez jego wiedzy, a tym bardziej woli. I choć nieraz pakuje się przez to w kłopoty, z każdej sytuacji wychodzi cało. Autor genialnie wmanewrował tę niepozorną postać w najwyższej wagi wydarzenia historyczne XX wieku. I choć wszystko jest bardzo, bardzo, BARDZO nieprawdopodobne, łączy się w spójną całość, tworząc barwną historię życia zdawałoby się zwykłego człowieka. Człowieka, który skończywszy 100 lat, postanawia jeszcze raz wybrać się w podróż...
Właśnie ona jest głównym wątkiem powieści. Allan, podobnie jak w młodości, także teraz wpada w kłopoty - zadziera z gangiem, staje się poszukiwany w całym kraju, by w końcu zostać oskarżonym o morderstwo! Z czasem do stulatka dołączają inni, niezwykle charakterystyczni bohaterowie: złodziejaszek Julius, "prawie absolwent" Benny i Ślicznotka, klnąca na każdym kroku właścicielka owczarka niemieckiego i... słonia! Równocześnie, przez tekst przewijają się retrospekcje, dzięki którym poznajemy wcześniejsze wydarzenia z życia Allana.
Niezwykłe postaci są oczywiście niezmiernie ważne, ale największą zaletą "Stulatka (...)" jest humor. W końcu, nie udałoby się umieścić tyle absurdu na 400 stronach, bez ukazania go w zabawny sposób. Komiczne jest rozumowanie Allana, który mimo tylu przeżyć pozostaje sobą, komiczne są dialogi, komiczne jest przedstawienie sytuacji. Inaczej to po prostu by nie przeszło i nie zdobyło takiej popularności.
"Idiota Hultaj miał więc nieco lepsze warunki, żeby odnaleźć idiotę Bolca, a może nawet walizkę z pieniędzmi." 😂
#Stulatek
— Nefmi_Hania (@Nefmi_Hania) maj 13, 2015
Kończąc, jeśli tylko przymkniesz oko na absurdalność całości, na pewno mile spędzisz czas na lekturze "Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął". Ta książka jest inna niż wszystkie i dlatego jest naprawdę warta uwagi. Polecam!
Tytuł oryginału: Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann
Autor: Jonas Jonasson
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 416
Widzę, że książka byłaby dobrym sposobem na chandrę. Czasami absurdy mogą okazać się przydatne :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Tak, na jesienną czy zimową chandrę z pewnością jest świetna :)
UsuńJeśli będę miała ochotę na coś lekkiego i przede wszystkim okazję, żeby sięgnąć po tę książkę, to na pewno tak zrobię. :)
OdpowiedzUsuńof-books-and-coffee.blogspot.com
Widzę,że jest to idealna książka na gorsze dni.Zapamiętam sobie,bo czasami każdy takie miewa i przyda się taka książka :)
OdpowiedzUsuńTak, rzeczywiście. Zapomina się o tym, że ten dzień był gorszy ;)
UsuńJest na mojej liście, koniecznie muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie byłam przekonana, jakiś ten absurd mi się początkowo wymuszony wydawał, ale chyba jednak to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń