Autor: Michelle Paver
Wydawnictwo: W. A. B.
Ilość stron: 300
Wszystkim klanom ukazują się niepokojące znaki. Eostra, najgroźniejsza Pożeraczka Dusz, rośnie w siłę, by przejąć władzę nad światem żywych.
Dla Toraka, Renn i Wilka będzie to czas trudnych wyborów i bolesnych doświadczeń, a ich przyjaźń wielokrotnie zostanie wystawiona na próbę.
Przeznaczenie Toraka nie daje o sobie zapomnieć. Przed chłopcem rozstrzygająca walka z najpotężniejszym wrogiem, a także z własnymi słabościami. Renn będzie musiała zadecydować o swojej przyszłości. Wilka czeka wielkie cierpienie. Czy wystarczy im odwagi, żeby zmierzyć się z tym, co nieuniknione?
"-Żywy po wieczność (...). Po wieczność samotny..."
"Tropiciel duchów" to szósty, niestety ostatni już tom serii "Kroniki Pradawnego Mroku", której akcja mam miejsce w prehistorii.
W tym tomie wszystko się wyjaśnia, kończą się wszystkie urwane w poprzednich tomach wątki. Torak, główny bohater, z pomocą swoich przyjaciół Wilka i Renn, musi wreszcie stawić czoła swojemu przeznaczeniu i najsilniejszej z Pożeraczy Dusz, Czarownicy Puchacza, Eostrze. Niestety, nic nie wskazuje na to, by miał wyjść z tej potyczki zwycięsko...
To może zrobimy takie małe podsumowanie całej serii?
Bohaterowie są świetnie wykreowani, autorka bezbłędnie oddaje ich uczucia w danym momencie, ich pragnienia i obawy. Każdy z nich jest inny, wyjątkowy. Nad głównymi bohaterami rozpisywałam się już w poprzednich recenzjach, więc nie będę się powtarzać. Jednak w tej części doszedł bohater imieniem Ciemny. Został porzucony przez swój klan, ze względu na białą skórę i umiejętność widzenia duchów. Ciemny przypadł mi do gustu, choć na początku nie wydawał się zbyt sympatyczny. Jednak później za wszelką cenę starał się pomagać Renn i Torakowi.
"Nad nim kłębią się gwiazdy. Księżyce wstają, zachodzą i znów wstają. Wszystko, co było, jest i będzie przepływa wokół niego. Jest małym dzieckiem w Jaskini, ssie mleko wilczej matki. Ucieka z przecinki, w której leży umierający ojciec. Spada w czeluście wąwozu we wnętrzu Góry Duchów..."
Pisałam już o tym, napiszę jeszcze raz: sekret tej serii tkwi w opisach przyrody! W tamtych czasach była ona przez ludzi traktowana jak bóstwo. Dzięki niej mogli przeżyć i wytworzyć wszystko, co było im potrzebne. I tak przedstawia ją autorka: jak coś wszechmocnego, czytając możemy prawie, że odczuć miłość lub strach bohaterów przed naturą.
Okładka świetnie oddaje to, co dzieje się w książce. Znowu jest świetna...
Język. Znowu piękny i plastyczny. Choć bardzo irytowała mnie drobna zmiana w tłumaczeniu: zamiast słowa "tokorog" było "tokorot". Jedna literka, a robi taką różnicę...
A więc, podsumowując, polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Po prostu uwielbiam tę serię i mam szczerą nadzieję, że Wy także się z nią zapoznacie i polubicie tak, jak ja! :)
Nefmi
~~~
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Zaskoczyłaś mnie tą książką. Nie czytałam jej jeszcze, a nawet...nie słyszałam! :D O ja niedobra! Naprawię to! :)
OdpowiedzUsuńSięgnę po nią, gdy będzie okazja :3
Oj, niedobra, niedobra! c: Najważniejsze jest mocne postanowienie poprawy :D
UsuńNiestety nie czytałam poprzednich tomów :)
OdpowiedzUsuń:c Trzeba to nadrobić :)
Usuń