Są książki, które mogą stać na naszej półce cale życie i nie macie serca się ich pozbyć. Jednak są też takie, których lektura nie sprawiła przyjemności lub po prostu wiemy, że więcej do niej nie wrócimy. W takim wypadku nie powinna zajmować miejsca dla "przyszłych pokoleń" książek.
Jednak, co się z nią może stać?
Sprzedaż bądź wymiana jest jedną z opcji. A co z książkami, które nie są obiektem pożądania tysięcy, tylko nielicznych?
Myślę, że dla takich właśnie pozycji stworzono antykwariaty. Czasem niewielkie, czasem całkiem spore. Z miłym właścicielem lub nie. Nieraz z kotem (lub dwoma) w środku. Każdy może być inny, ale jedno je łączy - książki. Zazwyczaj takie niechciane, niepotrzebne, niedoceniane...
Antykwariaty dają takim "sierotom" szansę na drugi dom. Mimo tego, że były wiele razy czytane, być może klejone, gniecione czy zalane - niektórym to nie przeszkadza i w nowe lektury zaopatrują się tylko w antykwariatach. Ja raczej nie mam okazji zaglądać do takich sklepów zbyt często, ale jeśli tylko jestem w okolicy, to robię wszystko, żeby wstąpić choć na chwilkę. I nie zawsze wychodzę z pustymi rękami...
A co Wy sądzicie o antykwariatach? Zaglądacie tam? Czy może zaopatrujecie się tylko w egzemplarze pachnące farbą drukarską? A może sami chcielibyście taki otworzyć?
Szczerze przyznam, że ja do antykwariatów zaglądam rzadko. W sprawie perełek zazwyczaj mam dużo szczęścia i udaje mi się upolować je na allegro lub innych tego typu portalach ;)
OdpowiedzUsuńTeż raczej wolę kupować w sieci, na allegro, fincie, ewentualnie na grupach na Facebooku. Jednak lubię zaglądać do antykwariatów kiedy jestem w pobliżu - a nuż coś znajdę? ;)
UsuńOstatnio rzadko wchodzę do antykwariatów, ale zdarzało mi się to i czasem nawet znalazłam ciekawe tytuły :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, iż nie kupuję w antykwariatach niz, oprócz podręczników. Nie jest to jednak wina tego, że książki są używane, o nie nie ;) Po prostu o wiele łatwiej przychodzi mi zamówienie czegoś przez internet, niż wydanie pieniędzy w realnym życiu i często kończy się tak, że gdy idę do antykwariatu to jest koniec miesiąca, a ja przez internet kupiłam już dwie pozycje i na kolejne mnie nie stać ;) Potwierdzam jednak, że można znaleźć tam perełki! Ileż ja Kinga ostatnio widziałam, ileż innych cudowności! Aż mnie serce bolało, że portfela przy sobie nie miałam, ale może to i dobrze, bo pół antykwariatu bym wykupiłam :D
OdpowiedzUsuńhttp://wiecznie-zaczytana-blog.blogspot.com/
Ja podręczniki kupuję zazwyczaj na kiermaszu w szkole, nie w antykwariatach. Zaglądam do nich raczej rzadko, ale mimo to czasem udaje mi się wynaleźć ciekawe pozycje.
UsuńCo do opisanej przez Ciebie sytuacji - znam ten ból ;)
W antykwariacie trzeba umieć szukać, aby dostrzec jakieś warte uwagi perełki, czego ja nie potrafię (podobne problemy mam np. w lumpeksach). Zagląda tam za to dość często ( może nie tak często jak kiedyś, ale jednak zagląda) mój tata i czasem to on mi coś fajnego znajdzie. Szczególnie dużo takich książek dostałam od niego jak byłam młodsza, wtedy do antykwariatów potrafił zaglądać po 2-3 razy w tygodniu i nigdy nie wychodził z pustymi rękami...
OdpowiedzUsuńAntykwariaty odwiedzam - ten u siebie odwiedzam w poszukiwaniu książek dotyczących mojego regionu. Przeważnie są tańsze niż podobne pozycje na Allegro. Innych książek szukam raczej na aukcjach Allegro, choć czasami opłata za przesyłkę jest większa niż cena książki :)
OdpowiedzUsuńja mieszkam na wsi, więc nie mam możliwość odwiedzania antykwariatów, ale gdybym miała pewnie odwiedzałabym je regularnie
OdpowiedzUsuń