Służba w Straży Nocnej bynajmniej nie należy do zajęć zapewniających splendor i powszechny szacunek, a cóż dopiero mówić o dowodzeniu tą formacją. Niestety, kapitan Vimes nie ma wyboru, szuka więc pociechy na dnie butelki, jego dwóm podwładnym nie pozostaje zaś nic innego jak starannie unikać miejsc, gdzie może zostać popełnione jakieś przestępstwo. Wszyscy zdążyli przywyknąć do tej sytuacji, lecz pewnego dnia wybucha potworne zamieszanie: oto do Ankh-Morpork przybywa gigantyczny krasnolud Marchewa i postanawia zostać najlepszym strażnikiem w historii miasta - nawet gdyby musiał aresztować wszystkich jego mieszkańców...
"Oto Dysk, świat i zwierciadło światów, niesiony przez kosmos na grzbietach czterech ogromnych słoni, stojących na skorupie Wielkiego A'Tuina, Niebiańskiego Żółwia. Wokół Krawędzi tego świata ocean przelewa się w pustkę nieskończonym wodospadem. W Osi wyrasta dziesięciomilowa iglica Cori Celesti, gdzie na migoczącym wierzchołku bogowie rozgrywają gry losami ludzi..."
Świat Dysku to seria książek, których akcja dzieje się w zadziwiającym uniwersum, o tejże nazwie. Nie zadziwia tu fakt, że świat jest płaski, a opiera się na słoniach, które z kolei stoją na ogromnym żółwiu. Wieloksiąg jest z pewnością największym (ponad 40 tomów!), najważniejszym i najsłynniejszym dziełem nieżyjącego już niestety, Terry'ego Pratchetta. W teorii książki nie zazębiają się fabularnie i każdą można czytać osobno, jednak mimo to można wyróżnić kilka podcykli, w których występują ci sami bohaterowie. "Straż! Straż!" jest pierwszym tomem jednego z takich cykli, zatytułowanego "Straż Miejska".
O serii powiedziano już duuużo. I napisano pewnie drugie tyle. A teraz przyszedł czas, żebym i ja coś od siebie dodała. Na początek powiem krótko: dawno się tak nie uśmiałam. Książka jest napisana lekko i z niewymuszonym humorem, dzięki któremu seria jest tak znana i ceniona. Nie ważne, czy wydarzenia są poważne, smutne, wesołe czy po prostu zwykłe, z życia codziennego - autor w każdej sytuacji potrafił jakoś rozluźnić atmosferę i wywołać na mojej twarzy uśmiech, a nieraz także spowodować, że szczerze się roześmiałam. I nieważne, że często siedziałam wtedy w tramwaju...
"- On się tam bije! - zawołał, chwytając kapitana za ramię.
- Całkiem sam? - spytał Vimes.
- Nie, ze wszystkimi! - krzyknął Nobby i podskoczył.
- Aha.
Sumienie podpowiadało: Jest was trzech. On nosi taki sam mundur. To jeden z twoich ludzi. Pamiętaj o biednym Gaskinie.
Inna część umysłu, znienawidzona i pogardzana, która jednak pozwoliła mu przeżyć w Straży ostatnie dziesięć lat, mówiła: Niegrzecznie jest się wtrącać. Zaczekamy, aż skończy, a potem zapytamy, czy potrzebna mu pomoc. Poza tym Straż z zasady nie miesza się do bójek. O wiele prościej jest wkroczyć później i aresztować wszystkich nieprzytomnych."
W swoich książkach autor przede wszystkim śmiał się ze stereotypów i mentalności. Także w tym tomie ów motyw się pojawia. Mianowicie, pisarz skupił się na wyborze króla. W legendach często pojawia się sytuacja, gdzie znikąd pojawia się człowiek z magicznym mieczem, który zabija smoka, a później okazuje się, że jest zaginionym dziedzicem tronu. I wszyscy są szczęśliwi, bo nowy król jest dobry, sprawiedliwy itepe, itede. Pan Pratchett wyśmiewa się z absurdalności takiego motywu, samych postaci królów i smoków do pokonania.
Różnorodni bohaterowie również działają na korzyść historii. Świetnie wykreowani i nietuzinkowi na tle postaci z innych powieści gatunku, sprawiają, że nie da się ich nie lubić. Powiem więcej, trudno tu nie lubić nawet czarnych charakterów!
W osobnym poście już zachwycałam się stosunkiem jakości do ceny (KLIK). Twarda okładka i dobrej jakości papier, nie dość, że cieszą oko, to dodatkowo sprawiają, że lektura staje się jeszcze przyjemniejsza (o ile to możliwe).
"Straż! Straż" jest genialną książką. Co się uśmiałam podczas czytania, to moje. Historia niesamowicie wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Polecam wszystkim, młodszym i starszym, miłośnikom fantastyki i osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem, szukającym dobrej, oryginalnej książki i tym, którzy pragną przeczytać coś lekkiego i zabawnego. Z czystym sumieniem polecam i mogę zapewnić, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Tytuł oryginału: Guards! Guards!
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 381
O, a mnie się wydawała całkiem przeciętna i mało interesująca. Drugi tom wypadł o wiele lepiej, choć też mnie nie porwał.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej serii :]
OdpowiedzUsuń