"Wyobraź sobie, że pewnego dnia, podczas codziennej krzątaniny wśród miejskich spraw, trąbiących autobusów i spieszących zegarów, dostrzegasz drzwi. Choć nie raz byłeś w tej okolicy, nigdy dotąd twój wzrok nie powędrował na czarno-biały szyld nad drzwiami, a twoje nogi nie przekroczyły zaledwie trzech schodków dzielących cię od bajkowego wnętrza. Znudzony szarością tłumu decydujesz się wejść, pokonać niepewność, bowiem napis nad drzwiami głosi: Szarlatan..."
"Istnieje tylko miłość. Lecz gdy jej nie dostrzegamy, nazywamy ją śmiercią. Zaprzyjaźnij się ze swoją śmiercią. Wstań. Unieś lewe ramię - tam, gdzie kończy się twoja dłoń, stoi śmierć.
Poczuj ją.
Teraz."
Na stronie tytułowej widnieje zdanie: Spisane ręcznie w notesie oraz na karteluszkach. Ale czy można w to wierzyć? W końcu autorem "(...) wersetów" jest Szarlatan, właściciel słynnego wrocławskiego antykwariatu o tejże nazwie. Wstyd się przyznać, ale mimo, że mieszkam w tym pięknym mieście, nigdy nie odwiedziłam antykwarni pana Karolewskiego. Jednak po lekturze, mam już mocne postanowienie poprawy.
"Szarlatańskie wersety" składają się z ponad 100 krótszych i dłuższych opowiastek. O ludziach i ich związku z przedmiotami. Bo do antykwariatu przychodzi wielu. Żeby sprzedać, kupić lub tylko nacieszyć oko ilością woluminów. Jednak każdy ma swoją historię.
Szarlatan przekazuje opowieści, skłaniając czytelnika do refleksji, jednak nie ocenia i nie narzuca opinii o bohaterach. Każdy z odbiorców może sobie wyrobić własną opinię. Postaci jest sporo. I każda jest inna, każda przedstawia sobą inną postawę. Podobnie ich historie są różne. Od nietypowych po najzwyklejsze. Pozornie niczym ze sobą nie powiązane, ale jednak! Razem przekazują prostą prawdę o przedmiotach. O tym, że każda rzecz, którą posiadamy w pewnym sensie się do nas upodabnia. Oraz, że każda ma swoją duszę, przeszłość, z każdą wiążemy jakieś wspomnienia, każda ma dla nas wartość emocjonalną.
Jednocześnie między wierszami możemy wyczytać, iż autor jest zdania, że nie należy przywiązywać się do przedmiotów. Można się nimi cieszyć, ale nie zżywać. W końcu każdy kiedyś zniknie z naszego życia... Niby proste i każdy o tym wie, ale jednak niewielu tak postępuje.
"(...) wersety" są napisane pięknym, barwnym językiem. Już na pierwszy rzut oka widać, że pisarz ma kontakt z książkami. I nie tylko tu się to przejawia - cały zbiorek jest przesiąknięty literaturą i miłością do niej. A miłym urozmaiceniem lektury są zdjęcia i ilustracje, pochodzące ze zbiorów autora. Każda z nich w pewien sposób dopełnia tekst, któremu została przypisana.
Podsumujmy. "Szarlatańskie wersety" to genialna książka, ale nie dla wszystkich. Dlatego jeśli szukacie akcji, zawiłej fabuły czy lekkiego czytadła na wieczór - nawet jej nie rozważajcie. Jednak jeśli ktoś chciałby poczytać o prawdziwych ludziach i ich przeszłości, zagłębić się we wszechobecnej miłości do literatury i przeżyć chwilę zadumy, to gorąco polecam!
Za chwilę refleksji dziękuję portalowi eKulturalni.pl.
Autor: Stanisław KarolewskiWydawnictwo: Szarlatan
Ilość stron: 137
Cytat, który zamieściłaś, wystarczająco mnie przekonał do chęci przeczytania tej króciutkiej książki :D
OdpowiedzUsuńTakiej jeszcze nie czytałam (spisanej przez antykwariusza) i mam nadzieję, że to zmienię ;)
Cieszę się, że Cię do niej przekonałam. Kto by pomyślał, że mam takie wyczucie w dobieraniu cytatów ;)
UsuńPoznałem inną postać twórczości Karolewskiego i byłem zachwycony. Dziękuję Ci za przypomnienie o tym autorze ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że autor ma na koncie jeszcze kilka innych książek, które również chętnie bym przeczytała. Mogę wiedzieć, którą z nich już czytałeś? :)
UsuńCzytałam "Bilet na Arkę" tego autora, ma bardzo ciekawe pióro, to na pewno :)
OdpowiedzUsuń