CODZIENNIE TO SAMO...
Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów. Zaczyna jej się nawet wydawać, ze zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko mogła być tak szczęśliwa, jak oni.
...AŻ DO DZISIAJ
Nagle widzi coś wstrząsającego.Widzi tylko przez chwilę, bo pociąg rusza, ale to wystarcza. Wszystko się zmienia. Rachel ma teraz okazję stać się częścią życia ludzi, których widywała jedynie z daleka. Przekonają się, że jest kimś więcej niż tylko dziewczyną z pociągu.
"Ludzie, z którymi coś nas kiedyś łączyło, nie pozwalają nam odejść i żebyśmy nie wiem, jak bardzo próbowali, nie wyplączemy się z tego, nie uwolnimy. Może po pewnym czasie przestajemy po prostu próbować."
Na przykładzie "Dziewczyny z pociągu" doskonale widać, jaką rolę tak naprawdę gra marketing. Mam wrażenie, że o debiucie Pauli Hawkins słyszał każdy. O premierze było naprawdę głośno, zwłaszcza, że Stephen King poleca powieść, twierdząc, że zarwał przez nią noc! Ale wiecie co? Zawiodłam się na niej i to bardzo.
Biorąc pod uwagę wysyp pozytywnych recenzji, znanych patronów i ogólny "boom" na "Dziewczynę (...)", spodziewałam się czegoś niezwykłego, historii, która nie pozwoli mi się oderwać choćby na chwilę, która od początku do końca będzie mnie trzymała w napięciu i niepewności. A co dostałam? Książkę, w której przez pierwszą połowę prawie nic się nie dzieje. Autentycznie. Przez większą jej część śledzimy codzienne życie tytułowej dziewczyny z pociągu - Rachel.
W tym miejscu postaram się zarysować Wam, jaką osobą jest nasza protagonistka i główna narratorka. Pierwsze i najważniejsze, Rachel jest alkoholiczką. Pije od wielu lat, kiedy tylko może (a czasem nawet wtedy, kiedy nie) i mimo, że widzi, jak niszczy sobie w ten sposób życie, nic z tym nie robi. Ponadto nie może się otrząsnąć po rozwodzie, do którego, notabene, doszło między innymi z powodu jej zamiłowania do topienia smutków w procentach. Właściwie to ma obsesję na punkcie byłego męża. Nie, nie przesadzam - wydzwanianie, pisanie maili i kręcenie się wokół domu ex raczej nie jest normalne. Warto wspomnieć, że po alkoholu Rachel ma problemy z pamięcią i chyba nie zdradzę za dużo, kiedy powiem, że przez całą książkę stara się ona przypomnieć sobie, co stało się pewnej sobotniej nocy... No, błagam!
Wywody Rachel przeplatają się z fragmentami, których narratorkami są dwie inne kobiety - Megan i Anna. Szczęście w nieszczęściu, bo choć i te postaci nie są bez wad, nie wiem, czy dałabym radę to skończyć, gdybym miała ciągle "słuchać" Rachel. W całą historię wplątała się przypadkiem i tylko dlatego, że się uparła. Pff, każdy normalny człowiek chciałby być zamieszany w śledztwo ze zniknięciem, a być może i zabójstwem, prawda?
Po przebrnięciu przez dość długi wstęp i przemęczeniu się z użalającą się nad sobą Rachel, można odetchnąć z ulgą, bo akcja się rozkręca. Pojawia się więcej faktów i dowodów, zaczyna się prawdziwe napięcie. Przyznam szczerze, że nie przewidziałam zakończenia i byłam zaskoczona, że autorka tak to rozwiązała.
Nie zrozumcie mnie źle, "Dziewczyna z pociągu" nie jest złą książką. Tak naprawdę, biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut, można by ją uznać za dobrą. Jednak jest mocno przereklamowana. Pokuszę się o stwierdzenie, że marketing i rekomendacje na okładce, bardziej jej zaszkodziły niż pomogły - choć pewnie zwiększyły sprzedaż, to jak w moim wypadku, sprawiły także, że oczekiwania czytelników były znacznie wygórowane. A przydługi początek i nienaturalne postaci (głównie niemiłosiernie irytująca Rachel) sprawiły, że lektura choć szybka, nie była tak satysfakcjonująca, jak się tego spodziewałam.
Tytuł oryginału: The Girl On The Train
Autor: Paula Hawkins
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 327
Zastanowię się jeszcze nad nią.
OdpowiedzUsuńSporo jest takich przereklamowanych książek, dlatego ja się staram nie kupować nowości i sięgam po nie właściwie tylko jak mam je jako egz. recenzenckie ;) Taki los ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Choć też nieczęsto kupuję nowości, to myślę, że sporo takich nowych książek naprawdę trzyma poziom. Jednak w tym wypadku ewidentnie widać, że popularność książki oparta jest przede wszystkim na marketingu ;)
UsuńDziękuję, na pewno zajrzę! :)
Ja właśnie nie lubię, kiedy media promują książki, które nie są wcale takie fantastyczne, jak się mówi. Jest tyle innych książek, które zdecydowanie zasłużyły na większy rozgłos, bo są wprost fenomenalne! Nie mam ochoty na "Dziewczynę z pociągu", a odnosząc się do komentarza wyżej, nie lubię kupować książek tuż po premierze. Dlaczego? Ponieważ w całej blogosferze zawsze o nich huczy i jest bardzo trudno wybić się czymkolwiek ze swoją recenzją. Tym bardziej, czytając wszystkie te recenzje, odnoszę już takie wrażenie, że praktycznie książkę przeczytałam. Zabieram się za nią dopiero kilka miesięcy później, nie lubię być tak "na świeżo".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
gabRysiek recenzuje
Ja w ogóle rzadko kupuję książki w normalnych księgarniach, po tzw. cenach okładkowych. Zazwyczaj szperam w tanich książkach, internecie, na grupach. Dlatego też nieczęsto mam możliwość recenzowania jakiejś "świeżynki" ;) Jednak muszę się z Tobą zgodzić - w okolicach premiery jest taki wysyp recenzji, że czasami wręcz ciężko przeczytać coś nowego.
UsuńIle ludzi, tyle opinii... Generalnie, to chciałam ją w okolicach premiery przeczytać, pewnie z racji udanej akcji marketingowej, o której wspominałaś. A potem zirytowało mnie to, że ta książka jest wszędzie. I teraz tak stwierdzam, że mogłabym ją wypożyczyć i przeczytać, ale żeby wydawać na nią pieniądze - niekoniecznie. Ciekawi mnie, jak odebrałabym postać głównej bohaterki, biorąc pod uwagę jej uzależnienie.
OdpowiedzUsuńMnie od początku do niej nie ciągnęło, tak naprawdę przeczytałam ją, bo miałam możliwość pożyczenia jej od babci ^^ Ale jak mówisz: ile ludzi, tyle opinii. Przeczytaj i może akurat Tobie się spodoba ;)
UsuńDokładnie miałam takie same odczucia co do tej książki i po tym całym medialnym szumie - czułam się mocno rozczarowana, ale chyba najbardziej zawiodłam się na Stephenie Kingu. W sumie nie jestem fanką thrillerów czy kryminałów, przedkładam nad nie fantastykę, ale opinia wręcz eksperta w tej dziedzinie przekonała mnie, że może warto. No i dzięki temu, znowu "odłożyłam" na dłuższą chwilę ten gatunek na półkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
unserious.pl
Ja ostatnio częściej zaczęłam sięgać po kryminały. Nie planuję odkładać gatunku, jak to ujęłaś, ale zgadzam się, że po Kingu nie spodziewałabym się polecania na wyrost przeciętnej książki. Kto jak kto, ale król horroru chyba z łatwością powinien dostrzec niedociągnięcia...
UsuńRównież pozdrawiam!
Wiele słyszałam o tej powieści, z reguły były to oceny negatywne. Nie lubię gdy pozycje mają tak głośne promocje, gdy wydawnictwa mówią, że jest genialna, że jedyna w swoim rodzaju, że mi się spodoba blah blah blah. Bardzo mnie to odstrasza! W tym wypadku podziękuję, gdy znajdzie się okazja zapewne sięgnę, jednak nie uważam, by przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJa z kolei odwrotnie - spotykałam się głównie z pozytywnymi opiniami. Jedna z moich znajomych stwierdziła nawet, że to jej ulubiona książka.
UsuńCo do promocji, zgadzam się z Tobą - o książce jest głośno, ale zazwyczaj na tym zalety się kończą.
Trudno się nie zgodzić - ta książka jest lepiej zareklamowana, niż napisana, mówiąc szczerze, chociaż do najgorszych nie należy i mi się jako tako podobała.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój blog, postaram się zaglądać częściej ;)
http://papierowenatchnienia.blogspot.com/
Zgadzam się z Tobą, zwłaszcza, że "Dziewczyna (...)" jest debiutem.
UsuńBardzo mi miło :)
Czytałem książkę. Bardzo mi się spodobała. Chętnie wybrałbym się na ekranizację :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że też wybiorę się na ekranizację, ale raczej z ciekawości, niż z sympatii do książki ;)
UsuńJak ja się cieszę, że nie muszę jej kolejny raz czytać! Byle jak najdalej od "Dziewczyny z pociągu" to było straszne, bardzo mi się nie podobała i mnie rozczarowała i gdzie ten Bestseller?! :)
OdpowiedzUsuńBestseller jest ze względu na reklamę. Ludzie widzieli, słyszeli, ktoś coś wspomniał i pewnie dlatego kupili. To czy przeczytali i czy im się podobało to inna sprawa :)
UsuńTo prawda, jest przereklamowana. Dla mnie była dość przeciętna i przez pierwszą połowę (jak nie więcej) po prostu nudna. Bo w większości to wynurzenia alkoholiczki, a nie thriller, a ta książka była promowana jako thriller. Z jednej strony nie rozumiem, co w niej King widzi, choć z drugiej się domyślam, bo jemu problem alkoholizmu jest dobrze znany. Ale to jeszcze nie czyni tej powieści dobrą. :/
OdpowiedzUsuńCzytałam recenzję, której autorka stwierdziła, że to bardziej książka dla kobiet niż kryminał. I to niestety trochę prawda. Sama w sobie "Dziewczyna (...)" nie jest zła, ale moim zdaniem na rekomendację Kinga nie zasłużyła ;)
Usuń