Karol Sobota na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym – ma podobne problemy i zainteresowania jak tysiące współczesnych nastolatków. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, gdy Karol na jednej z warszawskich ulic wpada na… anioła. A potem zdaje sobie sprawę, że aniołów jest dużo, dużo więcej.
Kim są i czego chcą od chłopaka?
Kto jest kim? Kto kogo udaje?
Kto jest dobry, a kto zły?
Widziałeś ich?
Czy to możliwe, że były przy nim każdego dnia?
Że żyją wśród nas?
I że... nie zawsze mają dobre intencje?
"Czasem wystarczy dobrze się rozejrzeć, żeby zobaczyć anioły..."
Po pierwsze główny bohater, Karol. Jego postać szczególnie nie przypadła mi do gustu. Jest płytki i bardzo naiwny. Chociaż na początku niby był sceptyczny, prawie od razu uwierzył w anioły - bez żadnych dowodów. Jest też naprawdę bezmyślny i często po prostu głupi, ponieważ nagle postanawia sobie coś zrobić i w ogóle nie myśli nad konsekwencjami.
Bardzo irytowało mnie 'wciskanie' gdzie się da niepotrzebnych informacji. Przykładem czegoś takiego, jest moment, w którym Karol daje swojej siostrze skrzydła zrobione z włóczki od pani Zofii, o których wcześniej nie było mowy! Mnie coś takiego bardzo irytowało. I jeszcze a propos skrzydeł: nie wiem, czy anioły byłyby w stanie latać z tylko jednym skrzydłem... Może i jest to oryginalne, jednak według mnie zupełnie bez sensu...
Jeszcze do aniołów: bardzo zawiodłam się tym, że anioły są w tej powieści tylko tłem, że głównym wątkiem jest ŻYCIE nastolatka.
Kolejną wadą są ksywki. Rozumiem, że koledzy mogą do Karola mówić 'Sobota", ale żeby autorka w narracji używała jego nazwiska, zamiast imienia: "W głosie Soboty zadźwięczało powątpiewanie." Nawet mniejsza o to 'zadźwięczało, które mi tu zupełnie nie pasuje, uważam, że "W głosie KAROLA..." brzmi o wiele lepiej. Poza tym kto nazywa młodszą siostrę Karolinę, KARALUCHEM? Co z tego, że kiedyś przekręciła swoje imię - przecież nie nazywa się dziecka jak jakiegoś robaka.
Wiele zdarzeń jest również jakby zupełnie wyrwanych z kontekstu. Nie wiadomo o co chodzi autorce! Jest jeszcze problem nie wyjaśniania wielu kwestii, zwłaszcza pod koniec lektury. Nie wiem, czy p. Iwona chce napisać kolejną część, czy po prostu zapomniała, ale nawet o tytułowym Cieniu Anioła nie ma zbyt wiele!
Język jest młodzieżowy, w wielu momentach nawet za bardzo. Nie wiem, czy licealiści tak mówią...
Zalety? Kilku oryginalnych bohaterów, piękna, niestety nie do końca zgodna z tekstem okładka i duża czcionka, sprawiająca, że książkę czyta się w miarę szybko...
A więc w ramach podsumowania: książka nie jest zbyt wciągająca, ma wiele niedociągnięć. Dawno książka nie zawiodła mnie tak bardzo... Nie warto nawet myśleć o jej lekturze.
Nefmi
Chciałam przeczytać, ale Twoja recenzja skutecznie odwiodła mnie od tego pomysłu :)
OdpowiedzUsuńCóż, naprawdę nie warto marnować na nią czasu :/
UsuńDobrze wiedzieć, aby nie marnować czasu ani funduszy na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńNie, nie warto. Na początku się ciekawie zapowiadała, ale jednak to nie to :/
UsuńZastanawiałam się ostatnio nad przeczytaniem jej, ale widać dobrze zrobiłam, że jej nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńTak, dobrze, że jej nie kupiłaś :)
Usuń