Nefmi na...

email Facebook GooglePlus Twitter Instagram

"Taktotu" Jakub Dąbrowski

Źródło.

I TAK TO SIĘ WŁAŚNIE ZACZNIE...

Kuba Dąbrowski obudzi się w pędzącym pociągu. Gdzie jedzie, z kim jedzie, po co jedzie - nie wiadomo. Starając się opanować całkiem nieegzystencjalne mdłości, wychodzi na korytarz, gdzie spotyka znajomego Michasia i pewnego stewarda. Gdy okazuje się, że w pociągu pojawiają się zwłoki (Rosella Fuertes, wielka aktorka, polski skarb narodowy, lat 26), młodzi mężczyźni postanawiają przeprowadzić własne śledztwo.

"Przecież już nawet nie wiadomo dokąd ten pociąg jedzie, jeśli w ogóle dokądś. Są tacy, co twierdzą, że już nie jedzie, wykoleił się i przeżywamy właśnie ostatni moment przed kraksą. Kilka ostatnich sekund swojego szybowania, między wyrwaniem się maszyny z torów a śmiertelnym karambolem."

"Taktotu" jest drugą po "Surogacie" książką autora ukrywającego się pod pseudonimami. Kontynuacją niezwykłej literackiej gry między czytelnikiem, autorem i tekstem.

Przyznam szczerze, że "Taktotu" było... jest dla mnie jeszcze większą zagadką, niż "Surogat". O ile w pierwszej części sens był dla mnie w miarę jasny, to tutaj kolejne wydarzenia zamiast przynajmniej minimalnie rozjaśniać sprawę, dodają tylko kolejnych tajemnic. Sam Jakub Dąbrowski, autor i narrator także nie pomaga - a powiedziałabym nawet, że stara się jak najbardziej przeszkadzać i wprowadzać zamęt: opowiada dosyć chaotycznie, wybiórczo zdradzając niektóre szczegóły, inne pozostawiając bez wyjaśnienia. Poza tym, nie dość, że jest głównym bohaterem "Taktotu", to występuje także pod koniec "Surogata". Jednak między wydarzeniami zdaje się nie być żadnego powiązania.

"Zawsze starała się odgadnąć myśli i życzenia innych. Rzadkie momenty, kiedy jej to nie wychodził, kiedy odstawała, wychodził poza linię, kiedy opowiadała się po słabszej stronie, były najbardziej przerażającymi chwilami w jej życiu."

Choć jeśli się zastanowić, to miejsca akcji są w pewien sposób podobne - zarówno szpital, jak i pędzący pociąg są przestrzeniami zamkniętymi, nie ma z nich ucieczki. Jednak przesłanie jest zupełnie inne. A przynajmniej tak mi się wydaje. Doszłam do wniosku, że "Taktotu" ma ukazywać bezwzględną zależność człowieka od wyobrażeń innych o nim. Boimy się być sobą, bo "co inni powiedzą, co pomyślą". Dopasowujemy się więc do wyobrażeń, spełniamy oczekiwania, gramy pewną rolę. Dusimy się w wizjach nas samych, stworzonych przez innych. Nie dość, że tracimy w ten sposób prawdziwego siebie, to jeszcze tak naprawdę nie przeżywamy życia - UDAJEMY, że je przeżywamy, gramy, często pozorując przy tym szczęście. "Taktotu" zwraca czytelnikowi na to uwagę i jednocześnie skłania do zastanowienia się, czy on przypadkiem też się nie dopasował, czy nie gra życia, nie udaje zadowolenia.

Zresztą społeczeństwo zdaje się obawiać tych, którzy wyszli przed szereg. W końcu oni mają własne zdanie! Myślą nieszablonowo, mają odwagę się wyróżnić, a więc mogą odważyć się sprzeciwić społeczeństwu, ingerować, wprowadzać zmiany. A to jest przecież niepożądane. I dlatego za wszelką cenę uczy się niewyróżniania się, zabija kreatywność. I to w pewien sposób także zawarto w powieści.

Uwagę zwraca także kreacja głównego bohatera, Kuby. Podobnie jak inne postaci, jedynie gra swoją rolę pisarza i autora scenariuszy. Chcąc zapomnieć o braku szczęścia i samotności, szuka pocieszenia w używkach - alkoholu i narkotykach. Nie radzi sobie z życiem w społeczeństwie. Nie chce i nie potrafi się przyznać, że inni ludzie są mu do czegokolwiek potrzebni, czuje do nich pogardę. Jeśli coś jest łatwo dostępne, to Jakub po to nie sięgnie. Ot tak, na przekór losowi. Jest postacią dziwną, ale nie powiedziałabym, że obieram go negatywnie. Jeśli coś czuję, to chyba jedynie współczucie.

"Strach go obleci. Człowiek. W tłumie głupi, w masie okrutny. A jednak naprawdę przerażający dopiero, gdy pojedynczy stoi obok ciebie, z tobą, może nawet dla ciebie. Drugi człowiek. Tajemnica."

Znów zaskakuje sposób napisania książki - przez większość czasu narrator mówi w czasie przyszłym! Osobiście, nie spotkałam się jeszcze z takim zabiegiem. Jednak, pojawiają się również czasy przeszły, teraźniejszy, a nawet zapis w formie dramatu - z podziałem na role, z monologami i didaskaliami. Na pewno ma to jakiś głębszy sens - w tej serii wszystko ma znaczenie! - ale niestety w tym wypadku go nie dostrzegam. Z pewnością nie dostrzegłam wielu aspektów, które autor chciał przekazać.Zresztą nie ułatwia tego brak podziału na rozdziały i zaznaczenia dialogów. Wszystko (poza częścią dramatyczną, oczywiście) pisane jest tekstem ciągłym i myślę, że czytelnik powinien być autorowi wdzięczny za zastosowanie akapitów ;)

Rozpisałam się, więc spróbuję podsumować krótko. Podobnie, jak "Surogat", "Taktotu" jest niezwykłe. Skłania do refleksji, nakierowuje, ale pozostawia w nich dużą dowolność - każdy może mieć inną interpretację. I choć jest to druga część, to zamiast cokolwiek wyjaśniać, pozostawia kolejne pytania. Mam podejrzenia, że z "Konceptem nr 14", zwieńczeniem trylogii, będzie podobnie. Ale nie zmienia to faktu, że już nie mogę się doczekać, kiedy będę miała okazję ją przeczytać. "Taktotu" nie jest to książką dla każdego. Ale jeśli czujesz, że analizowanie, domyślanie się i interpretowanie jest dla Ciebie, to z czystym sumieniem polecam!

Za egzemplarz recenzecki i kolejną okazję do przemyśleń dziękuję wydawnictwu Oficynka!
Autor: Jakub Dąbrowski
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 110

2 komentarze :

  1. Szczerze? NIe wiem co to za seria ":) NIgdy o niej nie słyszałam. MOże kiedyś sięgnę do niej ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest raczej mało znana, a szkoda. Mam nadzieję, że sięgniesz i że Ci się spodoba ;)

      Usuń

Znasz już moje zdanie, teraz ja chciałabym poznać Twoje - wyraź opinię, zgódź się ze mną lub nie, podyskutuj, pożartuj. Zostaw po sobie ślad!