Nefmi na...

email Facebook GooglePlus Twitter Instagram

Myliłam się...

Źródło.
Trzeba umieć przyznawać się do błędów, prawda? 

Pamiętacie jedną ze starszych dyskusji, zatytułowaną "Ach, te zakończenia..."? Pisałam tam o tym, że autor (i każdy inny twórca) nie powinien zostawiać odbiorcy z wątpliwościami odnośnie dalszych losów bohaterów. I tu, moi drodzy, pomyliłam się...

Uświadomiłam to sobie za sprawą pewnego filmu. W weekend dopadło mnie coś takiego, że nie miałam ochoty robić nic produktywnego. Dlatego włączyłam telewizor i skacząc po kanałach trafiłam na "Powrót do Tajemniczego Ogrodu". Nie powiem, produkcja naprawdę mnie zaciekawiła, ponieważ "Tajemniczy Ogród" Frances Hodgson Burnett należy do zacnego grona moich ulubionych książek z dzieciństwa. 

"Mary wsunęła ręce pod liście i poczęła je rozgarniać na boki. Gęsto wiszący bluszcz tworzył jakby luźną, powiewną zasłonę, chociaż część gałęzi pięła się na drzewo i po żelazie. Serce dziewczynki poczęło bić jak młotem, a ręce drżeć ze szczęścia i podniecenia. A rudzik śpiewał i ćwierkał dalej, tak przechylając główkę, jakby i on czuł się podniecony. Mary poczuła pod ręką kwadratowy, żelazny zamek z otworem na klucz..."

Cudowne postaci, skryty za ogromnym murem magiczny ogród i piękne przesłanie, sprawiają, że to książka jedyna w swoim rodzaju i zachwycająca za każdym razem, kiedy się po nią sięga. Pisarka zakończyła ją tak, że nie sposób się domyślić, co jeszcze spotka bohaterów. I wiecie co? Jakoś dotychczas mi to nie przeszkadzało. Nie do końca będąc tego świadomą, żyłam w przekonaniu, że teraz, kiedy nie ma już pani Medlock, dni Mary, Dickona i Colina będą upływały na beztroskiej codzienności Misselthwaite Manor, życiu w Yorkshire. Ale ten jeden film Michaela Tuchnera rozwiał wszystkie moje złudzenia. 

Pani Burnett osadziła akcję swojej powieści pod koniec XIX wieku. "Powrót (...)" dzieje się kilkadziesiąt lat później, przynajmniej po I Wojnie Światowej. I tu początek mojego rozczarowania - Dickon wstąpił do wojska i zginął, walcząc. Tak po prostu. Ten pełen życia, kochający Tajemniczy Ogród chłopak nie będzie się nim już dłużej zajmował. Mary została żoną Colina (czy to nie był jej kuzyn?) i razem mieszkają w Ameryce. Rezydencja stała się sierocińcem dla dzieci, którym zarządza Marta. Pomijając już fakt, że film jest mdły i prawie zupełnie nie kontynuuje zamysłów pisarki, to tyle zmian sprawiło, że fabuła i przede wszystkim, ogród, który zupełnie zatracił swą tajemniczość, nie są nawet w połowie tak dobre, jak wcześniej.

Ja wiem, że to nie są realni ludzie, że nie żyli i nie umierali. Że żadnego tego opisanego Tajemniczego Ogrodu nie było. Ale mimo to, nadal jest mi przykro, że ktoś wszedł z butami w tę piękną historię. Że miał czelność ingerować, zmieniać i przede wszystkim - uśmiercać. Bardzo prawdopodobne, że w tym momencie przemawiają przeze mnie sentyment i emocje, ale szczerze żałuję, że w tamtym momencie włączyłam telewizor, żałuję, że ten film w ogóle powstał. Bo przez to, że ktoś go stworzył, że go obejrzałam, Mary, Colin i Dickon nie mają już szansy na zawsze pozostać w Tajemniczym Ogrodzie...

4 komentarze :

  1. Ja niestety nie czytałam ani nie oglądałam Tejemniczego ogrodu.
    Ale mi się smutrno troche zrobiło, bo film odebrał ci w pewnym sensie cząstkę twojego dziecistwa. :( :( :(

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tajemniczy ogród" uwielbiałam i też bym się zdenerwowała,gdyby ktoś tak ingerował w tą piękną historię z mojego dzieciństwa.Już bym chyba wolała widzieć jako kontynuację cukierkową historię o Mary ... niż coś takiego :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś w tym jest. Nie zawsze takie kontynuacje są dobre, no dobra prawde mówić rzadko wychodzą dobrze. Ale tak to już jest z ludzmi , że jak jakaś historia pochłonie ich bez reszty to chciałoby się więcej i więcej. Inna sprawa, że idą za tym grube miliony...
    Tylko patrząc z drugiej strony są takie historie, które kończą się właściwie w trakcie opowieści. Niby to taki zamysł autora, jednak dla mnie to pójście na łatwizne. Denerwowało mnie to np. przy Eleonora i Park. Dalsze losy byłyby potrzebne bo tak naprawdę nic nie wiemy. Nie znamy głównego sensu książki tj. czy ich relacja wypaliła, czy są razem.
    Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi;) Chce podkreślić, że rozumiem Twoje rozgoryczenie i w pełni współczuje.
    Przy okazji zapraszam Cię do mnie na konkurs -> pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest kontynuacja Tajemniczego Ogrodu? OMG! Dickon nie żyje o matko! Ja mam słabe serce, a tu taka wiadomość, muszę się pilnować, żeby tego nie oglądać:( Choć jest wyjątek np. Przeminęło z wiatrem - jest taki mini serial, kontynuacja losów Scarlett i była tak dobra, że nawet mój mąż oglądał, a on nie znosi Przeminęło z wiatrem:)

    OdpowiedzUsuń

Znasz już moje zdanie, teraz ja chciałabym poznać Twoje - wyraź opinię, zgódź się ze mną lub nie, podyskutuj, pożartuj. Zostaw po sobie ślad!